Ulica, na ktorej znajduje sie nasz hotel to niezliczona liczba sklepow z rurami, farbami itp. Mogliby zaopatrzyc wszystkie castoramy w kraju i jeszcze by im zostalo. Przedpoludniowe wyjscie "w miasto" skonczylo sie po kikudziesieciu minutach: MALARONE wykancza Marte. Postanowilem znalesc internet cafe - klapa. Po raz kolejny: ile osob zapytalem, tyle informacji na temat wirtualnych miejsc z dostepnem do wirtualnej rzeczywistosci.
Po poludniu ruszylem samotnie w kierunku rzeki. Zatrzymalem sie na chwile przy SADARGHAT: glowne miejsce przerzutu wodnego towarow i ludzi w miescie, a takze poza jego granice. Kolejnym i ostatnim punktem na trasie "mojej Dakki" byl ROZOWY PALAC [Ahsan Manzil]. Przed budynkiem porozmawialem z bardzo milym Benagalem o imieniu Khokan. Jego dobry angielski [i moj prawie tak samo dobry:] byl przepustka do otrzymania kilku wskazowek dot. m.in kwot, jakich nie powinnismy przekraczac placac za rozne roznosci w Dacce. Przyjazny importer koreanskich ram do obrazow zostawil mi swoj nr tel na wypadek kloptow, ktore by nas napotkaly w jego miescie. Takie osoby podbudowywuja czlowieka w momentach niestuprocentowej pewnosci siebie :]
Wieczorem na swym coraz chudszym ciele znajduje nowe bable w okolicy lokci: jak docieklem to alergia na MALARONE.. juz nie wiem co gorsze: MALARIA czy te piguly!
Na przekor plamom zazywam dzis 2. tabletke [Pierwsza dawka powinna skaldac sie z 4szt nawet - tak mowi ulotka, ktora przeczytalem przed uzyciem. Z farmacuta kontaktowalem sie przed wyjazdem :p Dawkujemy to po swojemu. Nie wiem, jak bym wygladal po 4szt. Widze jak obok wyglada Marta po jednej]
Przykladowe ceny w Dacce:
- sprite 0,5: 25 TAKA
- 3*banan: 6TK
- chapati [zawsze nazywam TO chapati, ktora by to nie byla z odmian tego placka:]: 4TK
- babeczka [a'la muffin]: 20TK
- woda 1,5l: 20TK
- i moj ulubiony FRESH BAMBOO JUICE: 5TK [mala szklanka]