Bardzo wczesnym switem rodzice Karoliny i reszta polskich wczasowiczow opuscili hotel, udali sie na lotnisko i sa aktualnie w samolocie lecacym do Polski. Nasze wesole 10 dni podazania za rodzina S. dobieglo konca. Teraz kolejne wesole 10 dni - najprawdopodobniej na uroczych plazach poludniowego Cejlonu.
Ostatni moj nielegalny nur do basenu, ostatnia nielegalna godzina przy hotelowym komputerze [Z racji wzrastajacej niesprawnosci laptopa, Karolina wyslala go wraz z rodzicami do Polski. Ceny jednej godziny internetu w kafejkach na poludniu wyspy osiagaja dziwne ceny, jak juz wspominalem - ponad 2$/h. Efektem tego moga byc skromne wpisy i ograniczona liczba wgranych fotek na bloga w ciagu nastepnych dnii..sorki]. Po 12-stej, cala czworka, wracamy na poludnie, do odleglej o ok. 1h jazdy busem HIKKADUWY - podobno dobre miejsce do nurkowania.
Podczas pierwszej kapieli morskiej w Hikkaduwie dostalem kolejna lekcje pokory od Oceanu. Odplynalem zaledwie kilkanasie metrow od brzegu i nie moglem wrocic :] Prad wsteczny przy dnie byl tak silny, ze machalem rekoma [a palce u rak mialem zlaczone:] i ciagle widzialem ten sam kamyczek na dnie morza. W koncu wieksza fala dopchnela mnie do brzegu, siadlem na plazy i sapalem spocony :]
Dziewczyny rozbily swoj namiot, ktory przyjechal z Polski [rozkladajacy sie w 3sek, a skladajacy w 30min jak sie pozniej okzalo:] na pustym, zadaszonym pietrze i tam nocowaly. Zostalismy w Hikkaduwie na trzy noce.
przyp. 1USD=112rupii singalskich
Bus Kalutara-Hikkaduwa: 60/os. [1h]
Pokoj w Sunny's Hotel: 800 (laz z goracym prysznicem)