Na Wizzair nie narzekalem lecac do Dortmundu, ale przepowiednie doswiadczonych oblatywaczy trasy Wroclaw-Londyn sie spelnily, wiec nie obeszlo sie bez opoznienia. Na szczescie tylko 40 min. Podobno czasem udaje sie rozowo-fioletwym samolotom w ogole nie odleciec do LONDON-LUTON. Dolecial, to najwazniejsze. Smieszny epizod nastapil na lotnisku w Luton. Tasma, ktora wydaje bagaz nie ruszyla, nagle zza drzwi, gdzies w rogu sali wylonila sie drobna, sedziwa Angielka, ktora zaczela wytargiwac bagaze recznie - KOMEDIA. Chyba stwierdzili ze recznie nie podolaja, wiec oglosili odbior bagazu z innej tasmy, z ktorej 10min pozniej odeslali na kolejna, bo i ta sie zepsula. Na polskich lotniskach mi sie to nie zdazalo -HA!
Z lotniska busem GREENLINE 757 za 13 funtow na slynna Victoria's Station, gdzie odebrala nas Monia. Od naszej londynskiej mety dzielily nasz jeszcze dwie linie metra i chwilka busem.
Anyway, siedzimy teraz w milym gronie w londyjskim HARRINGAY, a jutro ruszamy zwiedzac miasto :)