W Patgram, 12km przed granica, dokad dojechalismy busem, straszny kociol, pelno ludzi krzatajacych sie po waskiej ulicy. Ciezko bylo nam znalesc "cos", czym mielismy dojechac do Burimari. Ile pytan, tyle roznych odpowiedzi od lokali. Do granicznej miejscowosci dotarlismy rowerowa riksza. Za ok 1h pocenia sie rikszarz otrzymal 60TK. Ta cena wytargowal za nas w Patgram inny Bengal :]
Burimari to miejscowosc wzdluz jednej drogi. Po obu stronach nieprzerwany widok ludzi pracujacych przy obrobce kamienia.
Po poludniu w barze zjedlismy ciezko wymeczone omlety. Duzo czasu zajelo wytlumaczenie obsludze, co chcemy zamowic. Jajka podano z chili.. Jeden z panow, mowiacy slabo po angielsku, pomagal Marcie wygrzebywac zielone papryczki z jajka :]
Ostatnia noc spedzilismy z ukrytym karaluchem. Jeden polegl, drugi uciekl, a ile ich bylo na prawde tego nie wiemy :]
Bus RANGPUR-PATGRAM: 120TK/os.
Riksza PATGRAM-BURIMARI: 60TK [1h.. 12km- brak busow z Patgram do granicy]
Hotel jakas "PLAZA": 200TK pok z laz. [hotel z przewodnika nie istnial]
-------------------------------------------------------------------------------------------------
KROTKIE PODSUMOWANIE KROTKIEJ WIZYTY W BANGLADESZU [PLUSY I MINUSY]:
- PODROZOWANIE W TYM KRAJU UTRUDNIONE JEST PRZEZ BARDZO SKROMNA ZNAJOMOSC JEZYKA ANGIELSKIEGO - CZESTO RIKSZARZE NIE WIEDZA GDZIE MAJA JECHAC, A MIEJSCOWI NIE POTRAFIA POMOC, ZAPYTANI O DROGE
- CIEZKO DOSTAC JEDZENIE INNE NIZ LOKALNE. BARDZO BRAKOWALO MI ZUP-KREMOW, KTORE CZESTO PODTRZYMYWALY MNIE PRZY ZYCIU ORAZ CZARNEJ/CYTRYNOWEJ HERBATY - TU TYLKO CZAJ I NIC POZA TYM
- W BANGLADESZU WYKONCZALY MNIE GORACZKI, BIEGUNKI I ZLE SAMOPOCZUCIE
- "POPULARNOSC" BIALEGO CZLOWIEKA CZASEM BYLA MECZACA, ALE TO I TAK LEPSZE OD INDYJSKIEJ NACHALNOSCI. BENGLSCY SPRZEDAWCY NIE WYMUSZAJA ZAKUPU ICH TOWAROW.
+ KOMUNIKACJA AUTOBUSOWA [POZA DAKKA]. PRZYJAZD NA "TERMINAL AUTOBUSOWY" OZNACZAL NIE DLUSZE NIZ 5-MINUTOWE OCZEKIWANIE NA POLACZENIE Z MIEJSCEM, DO KTOREGO CHCIELISMY JECHAC. ZANIM ZDAZYLISMY ZSIASC Z RIKSZY, DZIEKI BUSOWYM "NAWOLYWACZOM", WIEDZIELISMY KTORYM AUTOKAREM MAMY JECHAC
+ ZDECYDOWANIE MNIEJ SMIECI NIZ W INDIACH, SZCZEGOLNIE NA WSIACH
+ MILI LUDZIE, CHETNI DO FOTOGRAFOWANIA SIE. OSOBY WYKSZTALCONE I MOWIACE PO ANGIELSKU BARDZO POMOCNE.
+ TANIE BANANY I LOKALNE BUSY [A POZA TYM, TO NIE ODCZUWA SIE AZ TAK BARDZO, ZE TO BARDZO BIEDNY KRAJ].