Dzis przed poludniem wyladowalismy w PORT BLAIR na ANDAMANACH. Od wczorajszego wieczora zdrowie mi nie dopisuje. Mam katar, kaszel i goraczke. Mam nadzieje, ze jutro rano bedzie lepiej, bo nie lecialem tu do sanatorium.
Permit na lotnisku okazal sie darmowy :] Bardzo dobrze. Strasznie ciezko bylo znalesc nam wolny pokoj. Ostatecznie trafilismy do RAJA MONSOON [poprawie nazwe pozniej,nie pamietam dokladnie]. Hotel z Lonely Planet - cena w przewodniku 550Rs/dobe. Pelen wypas,az mi glupio - lazienka, sedes :], tv...Wyjsciowa cene 530 stargowalem do 400 [choc raz taniej, niz w LP :] Wysoki budynek z milym widokiem z dachu. Na przeciw meczet, ktory co jakis czas o sobie przypomina. Hotel jest w bocznej ulicy, wiec jest spokojnie - prawie klaksonow nie slychac.
Po entym zimnym prysznicu zdobylem sie na krotki spacer nad ocean, na kolacje, no i tu - cos naskrobac. Dziewczyny schodza dzis do Namche Bazar po zdobyciu Everest Base Camp. Wszystko idzie zgodnie z planem ... czekam tylko na 36,6 na termometrze. Pa
TUK-TUK z lotniska pod wieze zegarowa w centrum: 30Rs