Dzis plyniemy na kolejna, duzo mniejsza wyspe NEIL.
Ale o tym napisze pozniej, dosc juz monitora na dzis i uzupelniania brakow, sorki ;)
Ok.. pisze dalej:
Po drodze z Pristine Resort na prom zatrzymalismy sie w barze na markecie [chyba przy jedynym rondzie na wyspie] na nalesniki - polecam to danie w tym miejscu :] Pulchniutkie i slodziutkie :] To byla poprawka snidania. Z marketu na JETTY [prom] zabral nas tuk-tuk za 20Rs.
Czekajac na statek rozpoczalem pogawedke z panem Bernhardem, ktory wraz z zona Hildegard czekali na ten sam prom, aby wrocic do Port Blair. Niemieckie malzenstwo mieszkalo zreszta w tym samym resorcie co my. Pan Bernhard okazal sie doswiadczonym podroznikiem - Indie odwiedzal po raz osmy. Opowiadal mi m.in. o podrozach po Czarnym Ladzie - przejehal Afryke raz z pn na pd, raz ze wsch na zach. Wspominal o pierwszej wizycie w Katmandu w 1978, gdy po ulicach noca chodzilo sie z latarka, poniewaz nie istnialo oswietlenie. Dostalem tez kilka rad dot. Sri Lanki. Kuuupe swiata zwiedzil pan Bernhard. Suma-sumarum Panstwo K. sa mile widzianymi goscmi w Breslau a ja mam drzwi otwarte do ich domu w Essen :] Bardzo milo.
W miedzyczasie poszlismy pozegnac sie z przemilym Jozefem z MS Guesthouse. Wspolne PSTRYK na "do widzenia" :]
Prom okrazyl Havelock i po ok 1,5h dotarl do Neil Island. Zaraz po zejsciu z pokladu podeszlo do nas dwoch panow, oferujac pobyt w swoim resorcie. Chlopaki kulturalnie i bez przepychanek przedstawili swoje oferty. Wybralismy transport [darmowy] do PEARL PARK RESORT, upewniajac sie, ze jesli u nich nie zostaniemy, nie bedziemy musieli placic za busika. I rzeczywiscie - bylo za darmo. Pearl Park polecil nam tez Jozef oraz ja wybralem to miejsce, jako pierwsze do sprawdzenia, z Lonely Planet. Ostatecznie zostalismy w PPR, chodz obiecalismy czlowiekowi z TANGO BEACH, ze przyjedziemy sprawdzic jego resort. Tak, tez zrobilismy, zostawiajac plecaki w PPR i smutnych [ale nie obrazonych!] wlascicieli. Bojac sie starcic klientow dostalismy rewelecyjna oferte na chtke bambusowa z lazienka -> tutaj COTTAGE. Na Tango Beach rzucilismy tylko okiem z plazy i wrocilismy rozpakowywac sie w Pearl Park. Za ta decyzje usyszelismy "DZIEKUJE" od wlasciciela.. jakzesz to rozne od zachowania hiduskich "biznesmenow" na stalym ladzie indyjskim.
Domek, ktory normalnie kosztuje min. 250Rs/dobe otrzymalismy w promocyjnej cenie 100Rs! Praktycznie to samo, tylko odrobine wieksze kosztuje tam 700Rs.. 100Rs kosztuja typowe BAMBOO HUTS bez prad, lazienki itp.
Zapoznalismy sie z milym i weslym kucharzem o imieniu PARIS :] Szybko przyswoil wiadomosc "WE DON"T LIKE SPICY" i kazda potrawa byla zrobiona idealnie pd nasze kubki smakowe :] Eleganckie i czyste MENU skusilo nas na powitanie i zamowilismy obiad. Fraszka w MENU, w dziale COOL DRINKS byl [po kilku dniach zginal pod warstwa korektora] --> TOILET PAPER: 25Rs. Owszem, bardzo wazne i niezastapione oraz zawsze we wlsanym zakresie !!
Pobyt na NEIL ISLAND postanowilismy dokladnie ksiegowac, postanawiajac nie wydawac wiecej niz 600Rs na dobe - stad bede rozpisane ceny wszytkiego, za co zapalcilismy. Zycie na NEIL upraszcza sie do spania, jedzenia oraz spokojnych spacerow w rozne zakaki wysepki. Przy cenie naszego noclegu, plan byl bardzo mozliwy do wykonania :]
Tomato Fried Rice: 40
Egg Fried Rice: 50
[najczestsza potrawa spozywana przez nas w Indiach:]
Coca-Cola: 30
Nocleg: 100 [ok 5zl]