Krotki raport z dzis:
- krotka kapiel na plazy [Marta bezczelnie pchnieta na skale przez niemila fale - zdarte kolano]
- wycieczka rowerami [chwile zajelo skompletowanie 2szt, z ktorych nie uchodzi powietrze i w miare trzymaja sie kupy - moj mial pol kieronicy:] na plaze nr 5 [zabawa w budowanie tamy:] oraz do konca slepej drogi ku plazy nr 4
- napotkanie nietoperza, ktorego zgubilo latanie z iPODem, wypatrzenie z portowego molo zolwia plynacego na glebokosci peryskopowej i wystawiajacego glowe ponad powierzchnie morza [tak na 99% to byl zolw, ale bydlak :]
- dzieci, ktore za zrobienie im zdjecia DZIEKUJA, a nie wolaja o rupie
- wieczorna pogawedka z Michaelem z Niemiec i Edwardem z Izraela
Sniadanie w Chand:
- banana pancake
- fried eggs (double)
- 4* chapati
- lemon tea
- sprite
145Rs
Obiad w PPR:
- fresh apple juice: 30
- water: 20
- 2*veg tomato soup: 80
- egg fried rice: 50
- lemon fried rice: 30
- rui fish: ok 200
[W koncu odwazylem sie zamowic rybe. Takie danie czesto trzeb zamiawiac dien wczesniej, aby mogli kupic swieza na fish-markecie. Sezon turystyczny dopiero sie powoli rozpoczynal, tak wiec dostalem rozmrazana, ale byla smaczna :] Cena zaleza od wielkoci ryby - o cene mojej w koncu nie spytalem, wyszlo tyle z koncowego rachunku - ale tyle mialo wyjsc +/- :] Sory- jedna rybe jadlem w Port Blair -moze nie jadlem, zamowilem. Koszmar, nie dosc ze ostra jak diabli to jeszcze ..do bani! PARIS gotuje duzo lepiej!
2*Kitkat, ciastka: 22Rs
Fresh bamboo juice: 10Rs/szklanka
Wypozyczenie 2 rowerow na dzien: 100Rs